19 października 2011
Tylko dziś; ATD IV Świat*
..
..
Zatem tak patrząc po latach to widzę dokładnie; bezdomność jest krańcowym wykluczeniem z udziału w życiu zbiorowym.
Najgorsze jest to, że człowiek bezdomny jest jak dziecko we mgle bezradny.
Nie ma żadnego sposobu, na podłączenie się do uczestnictwa.
W dodatku stracił wszystko co miał materialnie.
Co jest jeszcze gorsze; utracił siebie.
Znowu szukam oparcia w Profesorze - od lat..zresztą.
Tam pisze;
"Żyjemy w ogromnej mierze treścią, której nam dostarcza życie zbiorowe.
Nikt nie wytrzymałby życia, gdyby ono się ograniczało do jego losów prywatnych.
Nikt by nie zniósł starości, nieszczęścia, - no i śmierci jako końca wszystkiego.
A tak, przez uczestnictwo, znosimy.
Nie wytrzymalibyśmy również, gdybyśmy żyli tym wyłącznie, co się z nami dzieje realnie. Żyjemy także treścią naszych nadziei, albo nawet tylko rojeń i pragnień.
I żyjemy mitem o sobie."
(Henryk Elzenberg, Kłopot z istnieniem; pod datą 29.12.1935)
..
To istotne;"i żyjemy mitem o sobie".
Jaki "mit o sobie" - może mieć człowiek bezdomny? - naprawdę nie wiem.
15:34
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz